"Ani Komitet Śledczy, ani żadna inna rosyjska instytucja nie kontaktowała się ze mną po opublikowaniu zdjęć" - ujawnia rosyjski bloger Anton Sizych, który umieścił w sieci drastyczne fotografie ofiar katastrofy smoleńskiej. Dodaje, że w internecie pojawiły się już kolejne zdjęcia.
Mężczyzna, występujący w sieci najczęściej pod nickiem "Gorożanin iz Barnauła", w rozmowie z portalem tvn24.pl wyjaśnia, jak wszedł w posiadanie drastycznych zdjęć. Twierdzi, że skopiował je z witryny innej blogerki, Tatiany Karacuby. Ona z kolei dostała je od anonimowego źródła z Krymu - tłumaczy Sizych.
Dopytywany o źródło zdjęć, odpowiada: "Jak takie rzeczy się pojawiają, nigdy nie interesuję się, kto, co, dlaczego to wkłada do internetu". Nigdy nie interesuję się, kto jest informatorem. I dlaczego to robi. Widać ktoś nie chce być współuczestnikiem tego - dodaje.
Podkreśla także, że do tej pory żadne rosyjskie służby nie kontaktowały się z nim w sprawie fotografii. Co ciekawe, Sizych nie jest dla śledczych osobą anonimową - wielokrotnie miał z nimi do czynienia w związku z publikacjami dotyczącymi katastrofy lotniczej w Ałtaju w 2009 roku.
Bloger informuje także, że w sieci pojawiły się kolejne fotografie katastrofy smoleńskiej. Trzy nowe zdjęcia. Widziałem je po raz pierwszy wczoraj - powiedział Sizych.
Wcześniej, w rozmowie z redakcją Wiadomości TVP, bloger stwierdził, że "niemoralnie jest ukrywać zabójców". Jeśli chodzi o normy moralne, o naruszenie których się mnie obwinia, to ja uważam, że niemoralnie jest kłamać i ukrywać zabójców. (...) Zadaniem społeczeństwa jest szukanie prawdy - napisał Anton Sizych. Nikt z rodzin ofiar katastrofy mnie jeszcze nie osądził - dodał.
Sizych nie zdradza, kto udostępnił szokujące zdjęcia jemu lub Karacubie.
Z materiału w jego blogu wynika, że wydarzenia, które rozegrały się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem, mogły być z góry zaplanowane i mieć rytualny charakter. To samo miałoby dotyczyć wspomnianej w tej publikacji katastrofy rosyjskiego samolotu pasażerskiego Suchoj SuperJet w Indonezji w maju tego roku, zatonięcia promu "Bułgaria" na Wołdze w lipcu 2011 roku, zabójstwa dwóch dziewczynek w Sewastopolu na Krymie w lutym 2011 roku i katastrofy śmigłowca Mi-8 na Ałtaju w styczniu 2009 roku.
INTERIA.PL / RMF FM / TVN24