Prezydent Obama zjadł w lunch ze swoim wyborczym rywalem Mittem Romney-em. Według oświadczenia Białego Domu, politycy dyskutowali o „wzmacnianiu przywództwa Ameryki w świecie”.
Lunch prezydenta i republikańskiego kandydat na prezydenta trwał godzinę
Romney nie dostał oferty pracy ani współpracy, spotkanie miało charakter kurtuazyjny i stanowiło typową dla amerykańskiej polityki demonstrację, że republikanin może walczyć z demokratą o głosy, ale najważniejszy jest interes kraju, i kiedy naród się wypowie, służy mu współpraca a nie waśnie.
Zresztą Romney nie przyda się Obamie. Po sromotnej klęsce ma w swojej partii niewielkie wpływy. Znacznie ważniejszy jest jego partner - kongresman Paul Ryan, który chciałby za 4 lata zaprosić na taki sam lunch Obamę.
Piotr Milewski, RF/Radio ZET