Zanim podejmiesz noworoczne postanowienie o odchudzaniu się, przeczytaj o najnowszych, zaskakujących wynikach badań naukowych. Według nich, ludzie z nieznaczną nadwagą żyją dłużej. Wyniki badań naukowców ze stanu Maryland, opublikowanych w Journal of the American Medical Association, od razu wzbudziły kontrowersje.
Burza wokół tematu jest zrozumiała. To bowiem sygnał odwrotny do powtarzanych od dawna ostrzeżeń przed otyłością, która uważana jest za jednego z najgroźniejszych zabójców w bogatych społeczeństwach Zachodu. Tymczasem nowe badania przeprowadzone przez Centres for Disease Control and Prevention z amerykańskiego stanu Maryland potwierdzają niebezpieczeństwa związane ze znaczną otyłością, ale wskazują również, że nieznaczna otyłość zmniejsza ryzyko przedwczesnej śmierci.
Podobne wyniki przyniosły już badania z 2007 roku. Mocno je wtedy krytykowano, a pewien wyburzony profesor Harvard School of Public Health określił je nawet mianem "bzdurnych". Powszechnie przyjmuje się bowiem, że już nieznaczna nadwaga wyraźnie zwiększa ryzyko wystąpienia choroby niedokrwiennej serca, miażdżycy czy cukrzycy.
Badania oparto na najprostszej i najpowszechniej stosowanej mierze: współczynniku BMI. Wylicza się go poprzez podzielenie masy ciała (w kilogramach) przez kwadrat wzrostu (w metrach). Prawidłowa wartość BMI wynosi od 18,5 do 25. Górną granicę wyznacza zatem przykład mężczyzny ważącego 76 kilogramów przy wzroście 175 cm oraz kobiety, która mierząc 165 cm waży 68 kg.
Współczesny kanon urody wyznacza oczywiście "szczuplejsze standardy". Według portalu internetowego superfinity.org, BMI Angeliny Jolie wynosi 18, Paris Hilton ledwie 17, a Kate Moss nawet 16, co oznacza już niedowagę na granicy niedożywienia. W normie mieszczą się Jessica Simpson, Britney Spears oraz Beyonce.
Nadwaga występuje u ludzi, u których wskaźnik BMI mieści się pomiędzy 25 a 30. W tym przedziale są Bruce Willis oraz George Clooney. Nasz przykładowy mężczyzna o wzroście 175 ma nadwagę, jeśli waży od 77 do 91 kilogramów, a kobieta o wzroście 165 cm - od 68 do 82 kilogramów.
Jeszcze wyższy BMI, między 30 a 35 to już I stopień otyłości, zaś między 35 do 40 - II stopień. Powyżej 40 - to skrajny, III stopień otyłości.
Rewelacje badaczy z Ameryki dotyczą ludzi mieszczących się w przedziale I stopnia otyłości. Według wyników badań ryzyko przedwczesnej śmierci jest w ich przypadku niższe o 5% od średniej!
Zupełnie inne działanie ma znacząca otyłość. W przypadku otyłości II stopnia, ryzyko śmierci rośnie o niemal 30%. Jednocześnie jednak badania wskazują, że ludzie z niedowagą, a więc o współczynniku BMI niższym niż 18,5, narażeni są na ryzyko śmierci wyższe o 10% od przeciętnej.
Nie jest jasne, dlaczego lekko otyli żyją nieco dłużej. Współautor pracy o znaczeniu ochronnym tkanki tłuszczowej i pozornym paradoksie otyłości u ludzi starych profesor Lech Poloński ze Śląskiego Centrum Chorób wyjaśnia, że ten mechanizm, chociaż częściowo już rozpoznany nie jest na razie wyjaśniony przez naukę. Według jednej z teorii, zapas tłuszczu działa jak poduszka w sytuacjach nagłego upadku zdrowia, np. podczas poważnych chorób, hospitalizacji, utraty apetytu.
Krytycy amerykańskich badań zwracają uwagę, że indeks BMI jest miarą bardzo ogólną i nie bierze pod uwagę np. proporcji ciała i rozkładu tkanki tłuszczowej.
Przede wszystkim warto też zwrócić uwagę, że badania opisywane w Journal of the American Medical Association dotyczą śmiertelności, a nie zachorowalności na różne choroby. Mierzą zatem wyłącznie zależność między wielkością nadwagi, a umieralnością, ale nie ilustrują jak nadwaga wpływa na stan zdrowia.
Jeśli masz zatem skłonności do tycia, nie traktuj tego tekstu jako rozgrzeszenia, kiedy sięgniesz po kolejne ciastko z kremem.