Wrocław zrywa umowę z wykonawcą wrocławskiego stadionu - firmą Max Boegl. Wszystko przez niedokończenie w terminie prace na arenie.
Chodzi o inteligentny system zarządzania stadionem, którego nie ma. System zamiast automatycznie trzeba obsługiwać ręcznie. To kosztuje - powiedział Maciej Bluj wiceprezydent Wrocławia. Trzeba też wykończyć część pomieszczeń biurowych, które miały zostać wynajęte.
Miasto na dokończenie prac chce przeznaczyć 24 miliony złotych, które pochodzą z puli kredytu zaciągniętego na budowę areny. Wszystkie prace mają się zakończyć wiosną przyszłego roku.
Rzecznik prasowy firmy Max Boegl Jan Wawrzyniak przyznał, że firma jest zaskoczona decyzją miasta, tym bardziej, że nic nie zapowiadało takich ruchów. Nie wykluczył wejścia na drogę sądową. "Nasza firma zawsze traktowała jednak to rozwiązanie jako ostateczność" - dodał.
Urzędnicy już od kilku miesięcy toczą spór z głównym wykonawcą wrocławskiego stadionu. W lipcu na tle nieporozumień finansowych z firmą wypowiedziało jej aneks do umowy przedłużający termin oddania stadionu do użytku.
Tomek Jankowski/Radio ZET