Łączna liczba wydanych przez banki komercyjne kart zbliżeniowych wyniosła na koniec września br. ok. 13,4 mln – wynika z szacunków Open Finance. To ponad 76 proc. (5,8 mln) więcej niż przed rokiem, kiedy nośniki do płatności bezstykowych stanowiły ok. 23 proc. wszystkich kart płatniczych na rynku. Aktualnie ich udział przekracza już 40 proc. i stale będzie rósł, ponieważ karty zbliżeniowe stały się standardem, a liczbę banków, które jeszcze ich nie wydają, można policzyć na palcach jednej ręki (Bank BGŻ, Kredyt Bank, Meritum Bank, Toyota Bank oraz VW Bank).
Największy udział wśród nośników służących do bezstykowych mikropłatności mają karty debetowe. Ich liczba sięga blisko 10,6 mln – to około 79 proc. wszystkich zbliżeniówek. Kart kredytowych z blisko 15-proc. udziałem jest prawie dwa miliony. Znacznie mniej liczne kategorie to: karty przedpłacone (ok. 730 tys.) i gadżety (ok. 100 tys.) występujące pod postacią breloków, naklejek lub zegarków. Kart obciążeniowych wydano dotychczas mniej niż 1 tys. sztuk.
Wysokie tempo przyrostu liczby kart bezstykowych bynajmniej nie oznacza, że są one równie powszechne w użyciu. I choć organizacje płatnicze wychwalają Polskę, jako lidera
płatności zbliżeniowych, to wciąż wielu klientów obawia się o bezpieczeństwo tego rodzaju transakcji. Nie bez winy są zarówno banki, jak i same organizacje płatnicze, które niezwykle rzadko zabierają głos w tej kwestii. Tym, co może przekonać klientów do transakcji zbliżeniowych, jest wzrost liczby terminali akceptujących płatności bezstykowe. Aktualnie na rynku funkcjonuje ponad 90 tys. takich urządzeń, to o ok. 13 tys. więcej niż na koniec drugiego kwartału br. i o ok. 23 tys. więcej niż na koniec pierwszego kwartału. Płatności bezdotykowej można więc dokonać w prawie co trzecim terminalu.
Płatności zbliżeniowe
Łączna liczba wydanych przez banki komercyjne kart zbliżeniowych wyniosła na koniec września br. ok. 13,4 mln – wynika z szacunków Open Finance.
Upowszechnienie kart zbliżeniowych spowodowało, że z technologicznej nowinki w bankach zamieniły się one w zwyczajny nośnik służący do codziennych transakcji. Ciekawość budzą już tylko płatności zbliżeniowe dokonywane przy użyciu telefonów komórkowych. Usługa ta, po długim okresie oczekiwania, wielu zapowiedziach i testach dostępnych dla nielicznych użytkowników, zostanie udostępniona klientom lada dzień przez dwie sieci komórkowe – Orange oraz T-Mobile.
Płatności mobilne NFC (ang. Near Field Communication) w sieci Orange zostaną uruchomione na początku listopada br. przy współpracy z mBankiem oraz organizacją MasterCard. Usługa nosi nazwę
Orange Cash i opiera się na modelu SIM-centric, czyli integracji karty SIM z kartą płatniczą. W tym przypadku chodzi jednak wyłącznie o kartę przedpłaconą co znacznie ogranicza użyteczność telefonu jako nośnika do płatności zbliżeniowych. Co więcej, klienci na razie nie mogą liczyć na aplikację wspomagającą transakcje i zarządzanie środkami na karcie. Zaprezentowane rozwiązanie jest więc na razie na tyle ubogie, że prawdopodobnie wzbudzi zainteresowanie nielicznych klientów, którzy stawiają technologiczno-finansowe nowinki ponad wygodę.