Marcin P. domaga się wypłaty 400 tysięcy złotych zaległego wynagrodzenia za pracę w spółce. W pozwie do sądu napisał, że właśnie tyle należy mu się za dwa miesiące pracy.
Wyliczenia Marcina P. prostuje syndyk masy upadłościowej spółki. Według niego ostatnia pensja szefa Amber Gold to równowartość płacy minimalnej, tj. 1500 zł brutto. Skąd zatem wzięło się aż 400 tysięcy, syndyk nie wie.
Wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku Rafał Terlecki powiedział, że pozew Marcina P. zostanie rozpatrzony przez sędziego komisarza i jeśli wszystko będzie w porządku, to szef Amber Gold dołączy do długiej listy wierzycieli.
W sądzie zarejestrowanych jest prawie 13 tysięcy osób, ale wnioski kolejnych oszukanych przez Amber Gold są cały czas rejestrowane.
Majątek spółki według wyliczeń syndyka wynosi około 140 milionów złotych. Roszczenia są kilkakrotnie wyższe.
Radio ZET/AKL