Władze Parku Narodowego Yosemite, na zachodzie USA, podały w czwartek, że kolejne 12 tysięcy ludzi, które odwiedziły rezerwat w czasie wakacji, mogło być narażone na kontakt z groźnym wirusem przenoszonym przez gryzonie.
Wcześniej mówiono, że na zachorowanie narażonych jest 10 tys. osób. Obecnie grupa ryzyka zwiększyła się do 22 tys. ludzi, o czym park poinformował po wykryciu ósmego przypadku zarażenia niebezpiecznym hantawirusem.
Przypuszcza się, że siedmiu pozostałych chorych, z których trzech już zmarło, zaraziło się w czasie pobytu na jednym z miejscowych kempingów.
- Trzy przypadki okazały się śmiertelne. Pięć pozostałych osób ma się lepiej i wracają do zdrowia - podały władze Yosemite w komunikacie.
Wirus w pierwszej chwili swymi objawami przypomina grypę; symptomy to ból głowy, gorączka, bóle mięśni, krótki oddech i kaszel. Z czasem może doprowadzić do poważnych komplikacji układu oddechowego i śmierci. Według amerykańskiego Centrum Zapobiegania i Zwalczania Chorób (CDC) okres rozwoju choroby trwa zazwyczaj od dwóch do czterech tygodni od zarażenia, bywa jednak krótszy i dłuższy. Nieco ponad 1/3 przypadków zarażenia wirusem jest śmiertelna.
Choć nie ma na razie leku na hantawirusa, szybkie wykrycie go poprzez badanie krwi może uratować życie.
Źródło: PAP