W Belfaście otwarta zostanie pierwsza prywatna klinika oferująca aborcję. Placówka, prowadzona przez Marie Stopes, ruszy 18 października, ale już od dłuższego czasu budzi szereg kontrowersji wśród obrońców nienarodzonych dzieci.
Jak zapowiadają założyciele kliniki, będzie w niej można dokonywać zabiegów zgodnych z obowiązującym w Północnej Irlandii prawem. Jest ono jednak inne od tego, które obowiązuje w Wielkiej Brytanii - bardziej restrykcyjne, a wszelkie przypadki usunięcia ciąży są ściśle kontrolowane przez państwo.
Podczas gdy w Anglii, Walii i Szkocji aborcje są dozwolone do 24. tygodnia ciąży, w Północnej Irlandii płód można usunąć do 9. tygodnia i tylko za pomocą tabletek, a nie chirurgicznie. Zaostrzone są także warunki udzielenia zgody na taki zabieg: lekarz musi najpierw stwierdzić, że kontynuowanie ciąży poważnie zagraża psychicznemu lub fizycznemu zdrowiu kobiety. W Wielkiej Brytanii zgoda wyrażana jest także tylko pod pewnymi warunkami, ale dopuszcza się również przeprowadzanie takiego zabiegu po 24. tygodniu.
Z powstania belfaskiej kliniki cieszą się aktywistki z Grupy na rzecz Prawa do Aborcji. - Kobiety w tym kraju są traktowane jak obywatele drugiej klasy, jeśli chodzi o aborcję. Dlatego wiele z nich podróżuje za granicę, by poddać się zabiegowi - twierdzi Darinka Aleksic.
Przeciwnicy otwarcia placówki podejrzewają, że Marie Stopes będzie chciała rozszerzyć możliwości usunięcia ciąży w swojej klinice. - Skoro twierdzi, że wszystko będzie przeprowadzane zgodnie z obowiązującym prawem, to dlaczego kobiety miałyby płacić za taką usługę, skoro tabletki i poradę mogą otrzymać za darmo w publicznych przychodniach? - pytają.
Według oficjalnych statystyk, w latach 2006-2012 w Północnej Irlandii doszło do 262 przypadków aborcji. Natomiast w ubiegłym roku ponad 1000 kobiet wyjechało do Anglii lub Walii w celu poddania się temu zabiegowi.
wp.pl